Bliskie sercu- Antoni Wawrzyniak, Jastarnia

Antoni Wawrzyniak urodził się w Janikowie k/Kalisza Wlkp. 30 maja 1911 r. W Kaliszu ukończył szkołę i rozpoczął studia malarskie. Do Jastarni z przyszłą żoną przyjechał w 1936 r. , gdzie wziął ślub i założył rodzinę.. Będąc w Jastarni nie miał możliwości prowadzenia dalszych studiów malarskich. Rozwijał się więc w tym kierunku samodzielnie. Z tego okresu przetrwało niewiele obrazów. Pod koniec sierpnia został powołany do wojska i jako podoficer stanął w obronie Oksywia. Żona wraz z córką Zofią musiała opuścić Jastarnię. Po kampanii wrześniowej trafił do oflagu na terenie Niemiec. Po wojnie w 1945 wraz z Żoną i Córka wrócił do Jastarni, gdzie w 6 lat po wojnie urodził się ich syn Wawrzyniec. Antoni pracował w różnych instytucjach, najpierw państwowych a następnie prywatnych. Wolny czas poświęcał malarstwu, rozwijając swoje umiejętności malarskie, utrwalając piękna przyrodę Półwyspu, rybackie widoki Jastarni i wszystko to co było w niej piękne, ukazywał w obrazach swoja duszę. Fascynacja malarstwem i jego rozwój trwała przez całe życie, ale najpiękniejsze obrazy powstały po śmierci żony. Swoją twórczość, doświadczenie i obserwacje przedstawił w obrazach, pokazując surową i fascynującą siłę morza, a jednocześnie ukazywał sielankowe rybackie obrazki, martwą naturę, kwiaty i pejzaże. Był zdobywcą wielu nagród na amatorskich wystawach ludzi morza w Gdyni i w Szczecinie. Obrazy swoje wystawiał w Kaliszu, Gdyni, Szczecinie, Poznaniu, NRD. Zmarł w szpitalu w Pucku 17 stycznia 1994 r.

 /Wawrzyniec Wawrzyniak: Jastarnia w obrazach Antoniego Wawrzyniaka i poezji kaszubskiej/                                                                                                          

Autoportret Antoni Wawrzyniak
Portret żony Ireny

 

 

 

 

 

 

 

 

 

/Zobacz więcej…/

Smutki jesienne

Smutki jesienne

/autor: jacek goryński-jaceg/

Jest mi smutno – niezmiennie jesiennie,
jest mi smutno- już tak musi być,
i już dusza kołysze się we mnie,
jak ostatni jesienny liść.

Tylko myśli są ze mną, tylko myśli,
szaro bure jak na płocie kot,
i wspomnienia są ze mną, wspomnienia,
niespokojne jak motyla lot,
tylko myśli i tylko wspomnienia,
połatane jak wytarty koc,
tylko czasem ktoś kocha w marzeniach,
tylko czasem nie dzieli nas noc.

Babie lato wiatr porwał na strzępy,
umilkł rechot szczęśliwych żab,
bocian ruszył w zamorskie ostępy,
reumatyzmem skręcony śpi grab.

Tylko myśli zostały, tylko myśli,
szaro bure jak na płocie kot,
i wspomnienia zostały, wspomnienia,
niespokojne jak motyla lot,
tylko myśli i tylko wspomnienia,
połatane jak wytarty koc,
tylko czasem ktoś kocha w marzeniach,
tylko czasem połączy nas noc.

Księżyc strachy otulił w ogrodzie,
wróbla schował w kapotę- niech śpi,
świat wygląda jakby go pozłocił,
ubrał w ciepło dla szczęśliwych dni.

A nam myśli zostały tylko myśli,
szaro bure jak na płocie kot,
i wspomnienia zostały, wspomnienia,
niespokojne jak motyla lot,
tylko myśli i tylko wspomnienia,
połatane jak wytarty koc,
tylko czasem ktoś kocha w marzeniach,
tylko czasem nie dzieli nas noc.

/jacek goryński-jaceg/

Deszczowa gra

Deszczowa gra

/autor: jacek goryński-jaceg/

Deszcz, pada dziś deszcz,
wiem- niebo się nudzi,
deszcz, pada dziś deszcz,
znów ochlapał ludzi.
Pada tak i pada,
kąpie świat w kałuży,
pada tak i pada,
kiedyś mu się znuży,
stary muzyk dziś
w trąbkę złotą dmie,
nuty swoje gra,
świat ubiera w nie.
Trąbka cicho gra,
swój deszczowy song,
noc okryła się,
ciepłem naszych rąk,
księżyc mokry śpi,
kapie deszczem klon,
zasłuchały się
gwiazdy w trąbki ton.

Nowy akord gra,
ktoś na trąbce znów,
noc, burza i mgła,
serpentyny słów,
fioletowy deszcz,
mokry asfalt lśni.,
mówisz rób co chcesz,
gdy wokoło mży.
Pada tak i pada,
kąpie świat w kałuży,
pada tak i pada,
kiedyś mu się znuży,
stary muzyk dziś
nuty zagrał swe,
świat zmęczony śpi,
a on w trąbkę dmie.

/jacek goryński-jaceg/

 

Wędrowny grajek

Wędrowny grajek
/autor: jacek goryński-jaceg/

W małym miasteczku
gdzie fruwał kurz
i piaskiem w oczy
ciągle wiało,
na swej gitarze
grajek grał
melodię, którą
serce grało.
/na swej gitarze
grajek grał
melodię, którą
serce grało/.

Zaszumiał wiatr
i uniósł pył
jakby zasłonę
z pajęczyny,
zatańczył kurz
w spiekocie dnia
i zatańczyły
z nim dziewczyny,
/zatańczył kurz
………………../.

Melodię porwał
z sobą wiatr
i zaniósł w góry
i doliny,
a za nią miłość
z deszczem szła
i  muzyk szedł
do swej dziewczyny,
/a za nią miłość
………………./.

A gdy wieczorem
opadł pył
i rytmem ciała
bić przestały,
nie było grajka,
został kurz
i dźwięki, które
w duszy grały,
/nie było grajka,
………………/.

Małe miasteczko
przykrył sen
jakby zasłoną
z pajęczyny,
i tylko nocą
tańczyć chcą
pozostawione
w nim dziewczyny,
i tylko nocą
liczą łzy
pozostawione
w nim dziewczyny.
/jacek goryński-jaceg/

Prozaiczne nie…

Prozaiczne nie…
/autor: jacek goryński-jaceg/

Pajęczyna zerwana przez wiatr,
w resztkach sieci szamocze się mucha,
ma nadzieję że słyszy ją świat,
jaki świat, nawet pająk nie słucha.

To jest życie wprost prozaiczne,
to jest życie z gwarancją na nie,
to jest życie nie romantyczne,
to jest życie, a może nie?!

Na ulicach w porannej mgle,
w resztkach nocy zmęczone twarze,
ręce tulą przerwany sen,
a ze snu okruchy marzeń.

To jest życie wprost prozaiczne,
to jest życie z gwarancją na nie,
…………………………………………

Na krawędzi słonecznych stron,
w resztkach światła tli się cierpienie,
myślisz – widzi je cały świat,
jaki świat – to tylko złudzenie.

To jest życie wprost prozaiczne,
to jest życie z gwarancją na nie,
to jest życie nie romantyczne,
to jest życie, a może nie?!
to jest życie, a może nie…
to jest życie, a może …
/jacek goryński-jaceg/

Tylko marzenia…

Tylko marzenia…
/autor: Jacek Goryński-jaceg/

I będzie miłowanie,
i rąk niecierpliwych drżenie,
i ciał splot pieszczotliwy…
i wiatru ciche westchnienie.
A potem krzyk złotych mew
i z mokrej mgły biały tren,
i jeszcze zwyczajne dobranoc,
dobranoc- gdy czas na sen.
Później przyjdą anioły
w krótkich anielskich majteczkach,
skrzydełka u nich nieduże,
trzymają w nich zupkę w miseczkach.
Ta zupka jeżeli ktoś nie wie
to żurek lub zwykła ryżowa,
albo, jak mówią poeci,
w miseczkach jest tęcza deszczowa.
Czasami wystarczy im rosa,
lub kaczka w buraczkach pieczona,
do tego chmur parę na deser…
Już świt, nasza bajka skończona.

Z porankiem chłód w słońcu znika,
anioły, krzyk mew i westchnienia,
ślad ciał na płótnie wysycha,
i tylko zostają marzenia…

/Jacek Goryński-jaceg/

Ciche tik tak tik

Ciche tik tak tik
/autor:Jacek Goryński-jaceg/

Minęła noc,
znów siedzę sam nad pustym szkłem,
nie czuję nic,
nawet radości nowym dniem,
i tylko kac,
wciąż męczy mnie jak pijak płot,
i tylko ty,
za barem tkwisz jak w puszce szprot.

I znowu nam,
brakuje wody zimnej łyk,
nie słychać też,
zegara cichych tik tak tik,
a z nieba już,
sznur kropli szarych kapu kap,
i tylko wciąż,
gubimy się wśród starych map.

Dziś pustką brzmi,
gdzie jeszcze wczoraj ludzi tłum
wywarzał drzwi,
by pić ze szklanki mocny rum,
i tylko ja,
wciąż siedzę w kącie goniąc sny,
jak stary kot,
gdy nudzi się w deszczowe dni.

A gdyby tak,
z życia coś mieć, na przykład świt,
gałązkę bzu,
a w kartach chociaż mały strit,
i zapach pól,
źródlanej wody chłodny łyk,
i żeby znów,
zegara słyszeć tik tak tik.

a gdyby mieć gałązkę bzu i wody łyk,
i zapach pól i ciche świtem tik tak tik

/jacek goryński-jaceg/