Tylko marzenia…

Tylko marzenia…
/autor: Jacek Goryński-jaceg/

I będzie miłowanie,
i rąk niecierpliwych drżenie,
i ciał splot pieszczotliwy…
i wiatru ciche westchnienie.
A potem krzyk złotych mew
i z mokrej mgły biały tren,
i jeszcze zwyczajne dobranoc,
dobranoc- gdy czas na sen.
Później przyjdą anioły
w krótkich anielskich majteczkach,
skrzydełka u nich nieduże,
trzymają w nich zupkę w miseczkach.
Ta zupka jeżeli ktoś nie wie
to żurek lub zwykła ryżowa,
albo, jak mówią poeci,
w miseczkach jest tęcza deszczowa.
Czasami wystarczy im rosa,
lub kaczka w buraczkach pieczona,
do tego chmur parę na deser…
Już świt, nasza bajka skończona.

Z porankiem chłód w słońcu znika,
anioły, krzyk mew i westchnienia,
ślad ciał na płótnie wysycha,
i tylko zostają marzenia…

/Jacek Goryński-jaceg/

Wianek

Wianek

/autor: jacek goryński-jaceg/

Chodź pójdziemy w złote pola ,
tam gdzie kwitnie zboża łan,
czarne myśli wiatr przegoni,
chabry pójdą z nami w tan.

Ty mi wianek ofiarujesz,
ja ci dam bukiecik róż,
ziemia odda nam dwa serca,
które zwiędły dawno już….
Ty dasz ciepło, ja ci dłonie,
Ty mi uśmiech, ja ci sen…
Chodź, pójdziemy złotym łanem
gdzie niebieści latem len.

A gdy niebo ześle chmury,
ptaki z burzą fruną w las,
kołysankę zagra rzeka…
Wtedy już nie będzie nas!

/jacek goryński-jaceg/

Skarpety

Skarpety

/autor: Jacek Goryński-jaceg/

Bałwan zbladł ze strachu!
Przyszła zima- pani,
zmroziła kałuże!!!
Cały świat do bani.
Potem wybieliła
wszystkie drogi, pola,
zatańczyła z wróblem
/chyba rock and rola/,
dmuchnęła, zawiała,
szyby zaszroniła,
kichnęła trzy razy
i się przeziębiła.

A Ty będziesz zdrowy,
szepnął Biały Miś,
bo gdy mróz za oknem
to w skarpetach śpisz.

/jacek goryński-jaceg/

Pisany od niechcenia

Pisany od niechcenia
/autor: jacek goryński-jaceg/

Nie chce mi się ruszać nogą,
palcem w bucie też się nie chce,
nie chcę siedzieć, nie chcę chodzić,
no i chcieć tez mi się nie chce.

Nie chce mi się gór zdobywać,
szukać dolin, rzek zawracać
i pomników kuć w marmurze
i z innymi ku czci płakać.

Cienia szukać w słońca blasku,
marzeń marzyć mi się nie chce,
nowych spotkań pełnych wrażeń,
starych wspomnień też już nie chcę.

Chmur malować, okiem mrugać,
palić zniczy, zrywać liści,
nie chce mi się czytać Kanta,
życiorysów z błędów czyścić.

Nie chce mi się słuchać kazań,
grać do wtóru, pisać wierszy,
pić za to co się skończyło,
i ostatnim być, i pierwszym.

Z mgłą opadać, z deszczem spływać,
z wiatrem fruwać, dłubać w desce ,
szukać tego co się śniło,
a i nie chcieć mi się nie chce.

/jacek goryński-jaceg/

Dylematy

Dylematy

/autor: jacek goryński- jaceg/

Zbudzony kroplą deszczu nie chciał umierać.
Wiatr kołysał nim bezmyślnie pokazując swoją siłę…
Trzymał się kurczowo odchodzącego świata-
nigdy nie wierzył w nadistnienie!
Mówienie o równoległości bytu straciło sens
gdy przestał płynąć czas…
Kropla, która dała mu trwanie była słona jak łza…
Był jedynym, który był, gdy reszta opadła minionej jesieni.
Trwał, choć nie brzmiało to dumnie w pustocie otaczającego świata…
Kropla deszczu nie przyniosła ułaskawienia.
Nie było potrzebne gdy wszystko było nieistnieniem.
Nawet deszcz…
Nawet łza…
Nawet ON !!!
…………………………………………………
Trzasnęły okiennice…
W zimnym powiewie opadł ostatni liść…
Łzy kapały  w mokrym zapamiętaniu…
A może był to tylko deszcz?
Deszcz  i … nic???!

/jacek goryński-jaceg/

Wspominam… /dla Przyjaciół z LO 15 w Nidzicy/

Wspominam…
/dla Przyjaciół z LO 15  w Nidzicy/

Wspominam co było wczoraj,
co dobrego się nam przydarzyło
gdy majem bieliły kasztany,
a jesienią im liście złociło….
Wspominam jak stałem pod drzwiami
z tarczą w ręku LO 15…
Wspominam, choć było to wczoraj,
tych chwil kilka lub kilkanaście.
Moja głowa bieleje siwizną,
czasem głos jakiś słyszę znajomy:
„Witaj, stary, pamiętasz korytarz?
Czarne swetry? I kapcie? I wrony?
Raz zapchałeś czymś zamek do klasy,
/był to chyba gabinet chemiczny/,
wszystko jedno, nasz świat był szalony,
wzruszający jak … podmiot liryczny.
A w tej ławce na końcu, pod oknem,
gdzie szeptałeś na ucho z Romkiem,
to po latach mój syn także siedział..,
i też gadał,
ale on gadał z Tomkiem!!!
A dziewczyny klasowe pamiętasz?
Marie, Ele, Jadwigi, Doroty,
i prywatki po cichu tańczone,
czarne kawy, wiosenne zaloty…
………………………………………
Ewa, Marek,
Janek,Zbyszek…
Leszek, Hela,
i Mirek… ,
i Danka….
powstanie z nas nowy alfabet,
ot, taka szkolna wyliczanka!
Profesorów w nią włożę i woźnych,
tych co sercem tam byli i ciałem,
tych, których kochać zdążyłem,
i tych, których poznać nie miałem….

I tylko tak myślę czasami,
że do raju pukając bram,
Piotrze,powiem, wpuść mnie do środka,
już tarczę przyszytą mam!

/jacek goryński-jaceg/

kiedy płacze deszcz

kiedy płacze deszcz

/autor: jacek goryński-jaceg/

jeden dwa trzy…
szum
płacze deszcz
samochody kąpią się w strugach kałuż
przechodnie podskakują w rzece rozpędzonych aut
ich posiadacze wygrażają idącym
oni przeklinają właścicieli
bezgłośnie
bezdźwięcznie
bezszmerowo
przemoknięci ludzie patrzą w niebo czekając na zmiłowanie
stary gołąb strząsa krople ze starego dzioba
potrząsa starą głową
otrzepuje stare skrzydła
z pomiętym listkiem oliwnym czeka na nowy potop
wszystko jest w nim stare
nawet to jego czekanie
nawet ten jego liść
wygląda jak nasz anioł stróż
siedzimy obok i patrzymy nie widząc
siedzimy obok i słuchamy nie słysząc
……………………………………………………………..
gdybyśmy jeszcze raz popatrzyli w tę samą stronę
choć przez chwilę popatrzyli
może świat odzyskałby kolory
może ciemność rozproszyłaby swą czerń
może biel znów oznaczałaby niewinność
gdybyśmy jeszcze choć raz spojrzeli w tę samą stronę
……………………………………………………………..
jeden dwa trzy….
szum
samochody kąpią się w kałużach
przechodnie podskakują…
bezdźwięcznie
stary gołąb…
ten jego liść…
siedzimy obok…
gdybyśmy choć jeszcze raz spojrzeli …
……………………………………………………
za późno na modlitwy kiedy płacze deszcz

/jacek goryński-jaceg/

Już tylko nic

Już tylko nic…
/autor: jacek goryński-jaceg/

Nad nami niebo, a pustka w nas …….
Drżenie rąk opowiada o minionym,
łzy pamiętają o przebytym,
oczy trwają w bezsilnym zapamiętaniu
– nie potrafią nie pamiętać.
Pokuta- ostatnia nadzieja wątpiących,
a po niej już tylko NIC.
Nawet czas nie odmierza swego przemijania.
A potem już tylko nic i nic-
powszedni bezsens trwania w nieskończonym.
Spóźnione ćmy czekają w kolejce do światła
– turyści jednej podróży, z której nie ma powrotu.
………………………………….
Spotkałem kiedyś szczęśliwego ślepca…
Białą laską wybijał puls życia
-widział więcej i dalej niż my wszyscy…
Który z nas był kaleką…?
………………………………….
Nad nami niebo, a pustka w nas…,
i nic- tylko słowa i słowa,
i nic tylko nic….
i nic…
już tylko… NIC.

/jacek goryński-jaceg/

Pęknięcie

Pęknięcie
/autor: jacek goryński-jaceg/

pękła struna
dysonans
miała trwać do ostateczności
w wyszczerbionym wazonie samotna róża
pochyliła głowę w zasmuceniu
na płatkach zalśniła mgła oddechu
różane łzy

noc pokruszyła ciemność
zamarła
boli
trzepoce serce
gdy powietrze płacze
na różane płatki spadają słone krople
niedomówienia
……………………………………
tej nocy konaliśmy po raz pierwszy

/jacek goryński-jaceg/