Upijam się…

Upijam się…
/autorka: Marysia/

Wiesz… upijam się
Upijam… bo tak jest prościej
Nie łatwiej
A prościej
Dojść do łóżka z pusta głową
Wyjść po zakupy z pusta głową
Oglądać wiadomości z pusta głową
Wiesz tak jest prościej

Tak jest prościej
Prowadzić z tobą rozmowę
Osiągnęliśmy poziom
Wysokiej kanalizacji
Bez słów
Tak jest prościej… nie… mówię łatwiej
W kanałach mieszkają szczury
Karty kredytowe, praca, długi, zdrada
W kanałach płynie gówno
A my wysoka kanalizacja
Tylko fetor….
Chyba ten fetor zabija alkohol
Wiesz upiłam się, bo tak jest prościej
Nie ma między słowami
Nie ma kontekstu zdania
Nie ma….
I dlatego upijam się
Tak jest prościej nie mówię łatwiej
Bo ja już prawie nie mówię
Ot… wysoka kanalizacja
Na kolejny poziom wskoczymy
Bezrefleksyjnie
Dom, praca, kanał, karty, brudne naczynia, ubrania, pościel
Nie powiemy nic
Ja się upiję
Do pracy nie pójdę, kart nie spłacę, naczyń nie umyję, ubrań nie upiorę..
A ty i tak nic nie powiesz
Ja tupnę nogą sama dla siebie
Ty zaśniesz
Ja sięgnę po butelkę
Upiję się
Tak jest prościej
Nie mówię łatwiej
Jest prościej…

/Marysia/

Dziwne zauroczenie

Dziwne zauroczenie
/autorka: Beata Bagniewska/

Zakochałam się w tej nocy,
nocy bez gwiazd.
Każdy szept, każdy szelest
zrasza deszcz, porywa wiatr.

Kropla za kroplą biegnie po szybie
Letnia, burzliwa muzyka
Pies wtula się w me stopy
myśli usypia.

Rozgoniłam złe duchy
Zapomniałam nasz świat
A deszcz wciąż tańczy na parapecie
A wiatr chmury gna.

Przechadzam się po moście wspomnień
Wodzę palcami po szybie
Słyszę kroki na klatce
Czekam w napięciu
Na sen?

Zegar czy serce tak bije?

Czary mary śpij kochanie
Czary mary oczka zmruż
Niech znikają twe koszmary
Czary mary zaśnij już…

/Beata Bagniewska/

WIGILIA – wspomnienia z dzieciństwa

WIGILIA – wspomnienia z dzieciństwa
/autorka: Teresa Świerczyńska (Wężyk)/

W dzień wigilijny od rana wrzawa,
koniec leżenia, pora nam wstawać.
mówię o sobie, bracie i siostrze,
zawsze gotowych, żeby pomagać.

Dziś babcia Ewa ma imieniny,
znów będzie nalot całej rodziny,
mama od rana lepi pierogi,
od stania rozbolały ją nogi.

Tata oprawia w stojak choinkę,
my ubierzemy ją za godzinkę,
na czubku gwiazda, orzechy włoskie,
bombki, cukierki, włosy anielskie.

Patrzymy w okno czy wzeszła gwiazda,
wypatrujemy jej niecierpliwie,
wreszcie wołamy: jest, jaka jasna!
pora rozpocząć naszą Wigilię.

Wszystkie potrawy są już na stole
więc zasiadamy przy białym kole,
w pokoju zapach sianka się unosi,
babcia opłatek święty podnosi.

I zaczynamy się nim łamać,
ciepłe życzenia sobie składać,
abyśmy byli zdrowi, wspaniali,
za rok w tym gronie znów świętowali.

Świętowania końca nie widać ,
wieczorna uczta trwa przy stole,
śpiewanie kolęd – radość prawdziwa,
dzieci z saniami idą na dworek.

Śnieg pod nogami zmrożony skrzypi,
sanie szusują, bałwan się lepi,
ja patrzę w niebo – gdzie jest Mikołaj?
starszy brat mówi – wołaj go, wołaj!

Pora do domu, ręce zmarznięte,
tam już gorąca czeka herbatka,
i niespodzianka cudowna będzie
bo pod choinką niejedna paczka.

Radość ogromna z prezentów pięknych,
mama i tata są uśmiechnięci,
pytam zdziwiona – skąd to się wzięło?
a mama na to: oknem frunęło.

Był tu Mikołaj? ja go szukałam,
na próżno w niebie go wyglądałam..
No właśnie…Święty przybył ukradkiem,
kiedy piliście ciepłą herbatkę.

Dzisiaj Wigilia jest inna nieco
bo nie ma babci, taty i mamy,
ale tak samo gwiazdy się świecą
a my w rodzinie wciąż się kochamy.

/Teresa Świerczyńska (Wężyk)/

Szanowna koleżanko

Szanowna Koleżanko
/autorka: Marysia/

Podbiega do ciebie mały brudasek…. pani da na lizaka!
I co nie dasz?
Dasz…. mając nadzieję, że dzieciak kupi lizaka zamiast paczki szlugów.

Podchodzi pijaczyna… pani da na piwo-szczery jestem…
I co nie dasz?
Dasz, wierząc naiwnie, że ratujesz mu życie… bo on przecież musi…,
a ty jesteś romantyczka i wierzysz, że przy flaszce rozmawia o bursie i innych kaskaderach literatury.

Kolega prosi…. błagam napisz mi pracę… zarobiony jestem…
I co, nie napiszesz?!
Napiszesz… wmawiając sobie, ze po sobocie nie zobaczysz nowych zdjęć z imprezy na portalu społecznościowym.

Chłopak ci mówi… kocham cię, daj mi siebie…
I co nie dasz?
Dasz, bo kochasz i jesteś święcie przekonana, że to na całe życie.

Od rana do wieczora dajesz i robisz, utwierdzasz się w przekonaniu, że jest O.K.
W pracy mówisz o odpowiedzialności.
Ze znajomymi rozprawiasz o powinnościach moralnych…
Do poduszki czytasz pismo święte i przepraszasz boga, że dałaś o jeden raz za dużo.

Wstajesz rano, pijesz kawę, bierzesz prysznic, zamykasz za sobą drzwi…
Na ulicy banda szczeniaków próbuje wyrwać ci torebkę, a w kostkę najmocniej kopie gówniarz, co to na lizaka chciał.
W podartych rajstopach i z krzywą grzywką- efekt szarpaniny- idziesz do
sklepu po maślankę, gdzie na schodkach bełkotliwie, wczorajszy
człowiek, wyśpiewuje: „i co powiesz teraz na to „…”…”…” szmato”.
Docierasz do pracy, odpalasz kompa, od niechcenia klikasz Nasza Komercja
i widzisz, że zarobiony kolega znalazł czas żeby jechać na koncert, o którym marzyłaś.
W pracy mówisz wszystkim potrzebującym, jak ważny w życiu jest drugi
człowiek, miłość, uczciwość i dobro, a o 23.45 dostajesz sms-a od
chłopaka: wiesz co, kochanie, tak ciebie kocham, że już nie mogę z
Tobą być.

… wiesz- tak patrzę na Ciebie… i cholernie się cieszę, że nie jestem Tobą.

Z wyrazami szacunku
Marysia

Łąka

Łąka
/autorka: Beata Bagniewska/

Leżę na łące usłanej gwiazdami
Nade mną ziemia
Wsłuchuję się w ciche księżyca gadanie
Wietrzyk powiewa
Wędrówka dusz rozpoczęta
Serce sercu wybija rytm
Miło tak żyć
Słodko tak śnić

Leżę na łące usłanej gwiazdami
Tu konwalia, tam róża
Gdzieś trzmiel zabrzęczy
A myślom tak lekko…
Chmura na chmurze
Chmura przy chmurze
Białe bałwany
Ocean błękitu
Niebiańskie dryfowanie

Leżę na łące usłanej gwiazdami
Uśmiecham się
Bo jakże inaczej?
Spoglądam do góry
Dziwny świat
Człowiek ciągle jest to tu to tam…

/Beata Bagniewska/

Ja

Ja
/autorka: marysia/

Migruję…
Pomiędzy trzema domami
Obowiązkami i lekkim swym duchem
Miedzy ludźmi i ludzikami
Sklepowymi półkami
Ulicznymi wymianami
Konsumpcyjna Ja

Ładuję…
W domy
Swoje książki i płyty
Koce i talerze
Karafki i obrazki kolorowe
Komercyjna ja

Emigruję…
Z miejsc dawnych
Ulic złych
Mieszkań jak polskie skłoty łomoty
Od ogrodowych krasnali
I tamtej ławki w parku…
Bezczelna ja

Maluję…
Czasami maluję
Słowami, gestami
Kocham, proszę i dziękuję
Uśmiech na lewo i prawo
Kozakiewicz
Dwulicowa ja

Poszukuję
W antykwariatach
Dzieciństwa ukrytego w książkach
W starych twarzach
Uśmiechu matki
Na linii głosu ojca
bo wierzę,
jeszcze wierzę
W swoją niewinność…

/marysia/

Trwam

Trwam
/autorka: Beata Bagniewska/

Jestem naga
Stoję wśród traw
Morze soczystej zieleni
wypełnia mnie całą
od głowy po czubki palców
Każdą częścią swego ciała chłonę
ciepłe, słoneczne promienie
To światło jest we mnie
Całuję jego ogniki najczulej jak potrafię
Najczulej jak potrafię spoglądam na świat
Trawy zaczynają się kołysać
Najpierw powoli
Potem szybciej
Coraz szybciej
Jest w tym jakiś rytm
Rytm, który mnie nęci
Rytm, którego istotę chciałabym poznać
Słucham uważnie
Czuję
Unoszę się
Upajam się słodką wonią traw
Otulam się nią jak szalem
Wiatr delikatnie muska mą twarz
Zamykam oczy
Trwam

/Beata Bagniewska/

Jestem elfem

Jestem elfem
/autorka: Beata Bagniewska/

Jestem elfem.
Jestem malutka.
Mam parę delikatnych, srebrnych skrzydeł
Możesz schować mnie do kieszeni
Chcesz?
Będę tam siedzieć cichutko
Wsłuchiwać się w każdy oddech Twój
Każde uderzenie Twego serca, każdy szept

Jestem elfem.
Możesz zamknąć mnie w swej dłoni
Chcesz?
Będę leżeć na niej spokojnie
Chłonąć Twój zapach
To będzie mój cały świat
Bez czasu, bez dat

Jestem elfem.
Mam malutkie serce.
Jak się w nim zmieścisz?
Nie wiem

Jestem elfem.
Pokochaj mnie
Może urosnę…

Jestem.
Będę…
Chcesz?

/Beata Bagniewska/

Odnaleźć czas

Odnaleźć czas…
/autorka: Beata Bagniewska/

Sama nie wiem, co to było, ale jednego jestem pewna – to było coś. Pierwsza młodzieńcza miłość, zauroczenie, oczarowanie?! Na pewno jedno z nich, a może wszystko naraz? Grunt, że byłam szczęśliwa, nie widziałam poza nim świata. Kochałam. Czasami wydawało mi się, że potrafi czytać w moich myślach, że zna wszystkie moje pragnienia. Można było pomyśleć, że byliśmy sobie przeznaczeni.

Być tym, kim teraz jestem
Nigdy się nie zmieniać
Robić to, czego pragnę
nie ograniczać w tworzeniu
Kochać Ciebie zawsze i wszędzie
Coraz mocniej i goręcej
Budzić się ze świtaniem
Kłaść z zachodem słońca
Z dnia na dzień wierzyć
w ludzkość, dobroć, marzenia.
Starać się by każdy dzień dawał
Coś nowego
Z każdym dniem stawać się silniejszą
Tego pragnę

Kiedyś narysował mi na piasku wielkie serce.Widziałam je przez okno mojego pokoju. Read more