Zbuntowana w KBH.DK. (1)

Duńskie perspektywy…1

Dziś znów postanowiłam się nagrodzić, choć tak naprawdę nie pamiętam za co..
Udałam się do duńskiego fryzjera, który okazał się być Turkiem.
Zadania podreperowania mnie fryzjersko na bóstwo podjął się młody człowiek (szczerze mówiąc liczyłam na to, że będzie to kobieta). Ale nic to, myślę sobie, zawsze nowe doświadczenie. Tenże młody człowiek pyta mnie w znanym mi kiedyś dobrze języku (w końcu mam ten certyfikat z Oxfordu czy Cambridge), z uśmiechem na ustach, czy mówię po angielsku? Ja mu na to odpowiadam płynnie po duńsku (!!!), że i owszem ale tak niekoniecznie. On natomiast (z trudem ukrywając rozbawienie), z uporem maniaka, nadal nawija po angielsku.
Miałam bowiem do wyboru : angielski albo węgierski, jako że ten młody człowiek z Węgier niedawno przyjechał… Nie było rady. Czułam, jak moje neuronalne połączenia w mózgu (czy jak to się tam nazywa), aktywują się na maksa i w tempie osoby opóźnionej w rozwoju, zaczynam z nim rozmawiać po angielsku (jako że węgierskiego nie znam (?!)), wtrącając duńskie słowa. W trakcie rozwijania się konwersacji odkrywam w sobie umiejętność używania
t y l k o  angielskiego. Do tego stopnia, że po zakończonej działalności fryzjerskiej (z której to efektu jestem bardzo zadowolona) ucinam sobie pożegnalną gadkę  z  właścicielem lokalu p o  a n g i e l s k u, choć on z kolei operuje tylko tureckim i duńskim.
W drodze do domu zadziwiam się nad tajemnicami ludzkiego mózgu. Szkoda że nie przykładałam się w szkole do biologii i chemii (na maturze wypadłam dostatecznie z tych przedmiotów). To byłoby dopiero wyzwanie zająć się badaniem mózgu… I wcale nie o to chodzi, że jestem w wieku prawie emerytalnym… Przypomniała mi się historia głośna w duńskich mediach: osiemdziesięcioletnia studentka medycyny (!) czyniła starania o nabycie prawa do uprawiania zawodu jako chirurg (!), nie została jednak zaakceptowana przez komisję…ku „odetchnięciu” całej rzeszy potencjalnych pacjentów!!!
No, ale dość o tym! Jestem mocno zakręcona dniem jutrzejszym, a przez co trochę chaotyczna i niedokończona.
Jeszcze tyle w domu do zrobienia przed przyjazdem Moich.
Kończę i ściskam Was tam!
Odezwę się, kiedy się odezwę…
/Basik/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *